Tymczasem jednak, by nie pozostawiać Was – wierni i niewierni – z niczym, zapewnić chwilę rozrywki, antraktu, może też nieco „reklamy” przedstawiam dwa zjawiska filmowo-audialno-wizualne:
Pierwsze to krótki film, etiuda stworzona, przez grupę Ola Y Mariposa (o ich najnowszym filmie pisałam w poprzednim poście). Ku pamięci początków kinoteatru:
El Desenquadernado
W roli Il magnifico Fregoli – Camillo, innym znany jako Mateo, ta imienna rozbieżność to raczej długa historia więc nie pytajcie.
Więcej o grupie OYM jak zwykle na ich blogu: Ola Y Mariposa
Druga propozycja, jest nieco bardziej skomplikowana, przynajmniej od strony językowej, bowiem cała po włosku. Może jednak krótki kontekst historyczny ułatwi wam zrozumienie.
Oto dwa fragmenty drugiego z czterech programów Rockpolitick, którego głównym pomysłodawcom i prowadzącym był Adriano Celentano. Jest wysoce prawdopodobne, że wielu z was słyszy to nazwisko po raz pierwszy dlatego też informuję, iż Pan Celentano (rocznik 1938) to jedna z najważniejszych i najsłynniejszych osobowości włoskiej sceny muzycznej, rozrywkowej i telewizyjnej.
W 2005 roku, niedługo przed ostatnimi wyborami, w których Romano Prodi zdyskredytował Berlusconiego, Celentano zorganizował na pierwszym kanale włoskiej telewizji publicznej (Rai Uno) wyżej wspomniany program. Po raz kolejny udało mu się wynegocjować absolutną wolność przy tworzeniu tego schow, wierzcie mi, to niebywałe osiągnięcie we włoskiej telewizji, szczególnie tej państwowej, tuż przed wyborami i z programem, który miał być poświecony krytyce obecnego systemu, „wolności” mediów itp.
Program, na który składały się cztery spotkania, w każdą niedzielę o 21.00 osiągną zawrotną oglądalność na poziomie 46% (ponad 16 mln. widzów). Szczególnie ważny okazał się drugi odcinek, w którym gościł Roberto Benigni. Z tego też odcinka dwa fragmenty.
W pierwszym Benigni i Celentanu usiłują napisać list do Berlusconiego, aby „nieco” skrytykować jego rządy. Korespondencja ma być jednak utrzymania w tonie dyplomatycznym, dlatego tez na początek, chcą powiedzieć co zrobił dobrze dla „Wszystkich Włochów”. Jak mówi sam Benigni: „Jak z dzieckiem, najpierw mówisz: byłeś bardzo grzeczny, a potem dodajesz: ale...”
Jak łatwo się domyśleć zadanie jest trudniejsze niż początkowo się wydaje:
Drugie wideo, to już końcówka spotkania z Benignim, gdzie na zakończenie, w tonie już znacznie poważniejszym mówi o systemie demokratycznym, powołując się wpierw na Woltera i jego słowa dotyczące wolności wypowiedzi:
„Ja się z tobą nie zgadzam, ale dam się zabić/poświęcę swoje życie, abyś ty miał prawo wygłaszać swoje sondy.”
Kończy cytatem z Sokratesa (dla ścisłości, z „Obrony Sokratesa” Platona):
„Ale oto już i czas odejść; mnie na śmierć, wam do życia. Kto z nas idzie do tego, co lepsze, tego nie wie jasno nikt - chyba tylko bóg.”
Będąc w tedy we Włoszech widziałam wielu moich rówieśników jak i osoby starsze, którzy nie mogli uwierzyć, że takie słowa, w takim kontekście politycznym czy społecznym, zostały powiedziane na pierwszym kanale publicznej telewizji. Jak by ktoś miał wątpliwości, informuję, iż w owym czasie wszystkie kanały największych stacji telewizyjnych (tak prywatnych jak i państwowych) w dużym stopniu były zależne od Berlusconiego.